Pijacka zadyma
autor: Leneth
   Tawerna zapełniła się już niemal po brzegi. Leneth czuła sie nieco niezręcznie, gdy wokoło ciągle wszyscy się na nią gapili. Wolała otwartą przestrzeń, cień, w którym można sie ukryć. Nagle Gluecifer wstał gwałtownie.
   - Zaraz wracam - oznajmił i zniknął w tłumie.
   Wrócił po minucie z dwoma wielkimi pieniącymi sie kuflami piwa i postawił jeden naprzeciw elfki. Mocno trzymając swój, wychylił go pochłaniając jego zawartość jednym chustem. Po kilku sekundach kufel głośno trzasnął o blat stołu a krasnolud otarł pianę z brody z dźwięcznym - AAHHH!!!
   Len nachylając się nad kuflem uśmiechnęła się chytro, chwyciła naczynie i pociągnęła sporego łyka, potem drugiego i trzeciego, by w końcu walnąć kuflem podobnie jak jej towarzysz mocno o drewniany blat. Szelmowsko otarła usta rękawem przedrzeźniając kolegę po drugiej stronie stołu - AAHH!!!
   - Oho, to będzie wieczór - powiedział podekscytowany krasnolud i poleciał po następną kolejkę... a po minucie jeszcze po jedną.
   - Malutka, masz niezły spust - krzyknął radośnie krasnal. - Nieźle... - i urwał, widząc człekokształtną postać wlatującą prez drzwi tawerny. Ciśnięta postać dojechała na pośladkach do baru i tam pozostała bezwładna. Przez frontowe wejście wszedł wielki ork. Ogromna postać wywołała ciszę wśród biesiadujących. Olbrzym podszedł do baru, zamówił cebrzyk piwa i rozpoczął poszukiwania wolnego miejsca. Len mogła przysiąc, że słyszała jak Glue cicho przklinał, gdy ork podszedł do ich stolika. Brutalnym kopniakiem pozbawiając krzesła jakiegoś biednego wieśniaka, przysiadł sie do popijającej dwójki. Jednym wielkim chaustem wypił całą zawartość cebrzyka i rzucił nim daleko za siebie, po czym wlepił oczy w Gluecifera i warknął głośno:
   - Coś ci sie nie podoba, mikrusie???!!!
   Odpowiedź nadeszła w postaci cieżkiej pięści krasnoluda walącej olbrzyma prosto w szczęke. Jego wielka postać wywaliła się z impetem to tyłu, nakrywając nogami. Glue zagrzmiał śmiechem i wchodząc na stół, krzyknął:
   - Dokładnie, nie podoba mi sie twoja... - i nie skończył, gdyż jego słowa przerwał nadlatujący stół, który roztrzaskał sie o niego zrzucając go ze stołu. Leneth odsunęła sie od walczących, by nie oberwać przypadkowym ciosem i obserwowała jak jej dzielny towarzysz stawia czoło trzykrotnie wyższemu przciwnikowi. Nawet zaczynała go podziwiać... Tymczasem ork szukał kolejnego pocisku, gdy krępy krasnolud natarł na niego z furią w oczach. Uderzeniem w kolana powalił kolosa i wbiegł żwawo po jego piersi ku jego głowie z pustym kuflem gotowym do ciosu, gdy nagle wielkolud skapitulował nieoczekiwanie:
   - Dobra, niech ci będzie, poddaję sie - rzekł z kwaśna miną. - Stawiam wam trzy kolejki - dodał widząc, że Glue się zgadza - i masz szczęście, że za dużo wypiłem - powiedział, żeby ratować swój honor.
   - Leneth, poznaj Wiadro - oznajmił krasnal. - Wiekiego siłacza i awanturnika... i dobrego pjaka - dodał, po czym wybuchnął śmiechem. - Dziś pijemy na jego rachunek!!!
   - GRRRR - zawarczał ork do krasnoluda, po czym zwrócił sie do elfki wykonując niski ukłon. - Witaj o piękna, co ty robisz w towarzystwie takiego patałacha, co? - zapytał.
   - Ehh, sama nie wiem, a wy? - powiedziała mrugając wyzywająco długimi rzęsami i zapytała: - Jesteście kumplami, zawsze się tak witacie?
   - Prawie - potwierdził Gluecifer i strzelił palcami. - Barman! Kolejne cztery kolejki dla nas! - krzyknął, waląc pustym kuflem o stół.
   "Z tymi pijakami zbankrutuję..." mruknął sobie w myślach ork i zaczął szybko przeliczać na ile może liczyć kredytu u właściciela tawerny.