Początek
autor: Leneth
   ...zobaczyła źródło hałasu - krępego siwobrodego krasnoluda w cieżkiej zbroi płytowej. "Łatwy cel" - pomyślała. Przyczajona na wysokiej gałęzi niczym cień czekała cierpliwie na ofiarę, która zbliżała sie coraz bardziej.
   - Wybacz malutki, ale potrzebuję twoich miedziaków - mruknęła pod nosem i skoczyła... Jeden płynny ruch i sztylety zakończą jego żywot... I trafiły w powietrze, gdy krasnolud błyskawicznie odskoczył i odgrodził się do niej misternej roboty toporem, warcząc w wściekłosci:
   - Co jest do ciężkiej cholery!!!???
   - O malutki, nie stawiaj oporu - zamruczała figlarnie i spięła sie do skoku - Nie będzie bolało... za bardzo - dodała ochryple uśmiechając sie lubieżnie.
   Niczym błyskawica ruszyła prosto na niego. "Jestem szybsza, jestem szybsza..." powtarzała w duchu. On jednak był gotów, przewidział jej działanie i błyskawicznie zareagował, zmuszając elfkę do parowania cienkimi sztyletami. "Ty głupia Idiotko!" łajała się sekundę później, gdy uderzenie krasnoluda roztrzaskało jeden nóż a drugi odrzuciło daleko w krzaki, posyłając ją w krótki lot z powrotem ku drzewu. Uderzyła w nie plecami. Ogłuszona i pozbawiona tchu bezradnie ześlizgnęła się po pniu do komicznej pozycji siedzącej. "Jak z tego wybrnąć?" pomyślała rozmasowując pośladki. Gdy podchodził zrobiła nadąsaną minkę mrucząc:
   - Mrr... brutal.
   Omal jej szczęka nie wypadła, gdy wyciągnął do niej ręke, pytając spokojnie:
   - Jak masz na imię, skarbie?
   - Leneth - odparła z chytrym uśmieszkiem.
   - Jestem Gluecifer - powiedział z uśmiechem - Chodź ze mną, Len, pokażę Ci jak sie zarabia uczciwiej -ehem- troszkę uczciwiej - dodał chichocząc...